Komentarze: 1
MBoys, boys , boys ....M
No więc...wiadomo jak każda dziewczyna mialam wiele sympatii . Nie będę się o tym rozpisywać . Powiem tylko , że w tym temacie jestem baaaardzo ostrożna , gdyż nie raz i nie dwa się spieklam ...
Poznalam R. na czacie . Gadaliśmy , aż w końcu okazalo się , że mamy wspólnych znajomych . No , potem znajomość przeniosla się na GG . Jest bardzo milym gościem . Gadaliśmy i gadaliśmy . Dawal mi czasem do zrozumienia , ze nie traktuje mnie jak zwyklej kolezanki . Zresztą sam mi to powiedzial . Nie będę opisywać szczególów , bo nie o to chodzi . W kazdym razie bylo bardzo milo . Az tu nagle powiedzial mi o "osobie" , ktora chcial zdobyc juz 3 lata...i ze chyba mu sie udaje...byl taki szczesliwy...a ja się rozplakalam...nie wiem czemu...lzy same plynely do oczu...plakalam jeszcze 6 razy tego samego dnia ...i w nocy ...Beczalam jak glupia i pytalam siebie ; "CZEMU ?!" "CZEMU WYBRAL JĄ ?!" "DLACZEGO ZNOWU ZOSTALAM NA LODZIE ??!!"
Nie powiedzialam mu o tym.Okazalo sie dzis , ze nic z tego nie bedzie. Przeszlo mu....no i co ? Powinnam sie cieszyc...ale on , kiedy mi mowil o "osobie" kiedys,powiedzial , ze mu sie wydaje , ze my bedziemy tylko przyjaciolmi...ryczalam....ryczalam jak glupia . Po co ? Przeciez nic miedzy nami nie bylo...nic sobie nie obiecywalam , ani tez nikt mi nic nie obiecywal...czemu wiec plakalam ? Gadamy tak jak wzesniej. Jest super...narazie chyba tak zostanie , bo nie wiem , czy po tym ,ze z "osoba" nic nie bedzie , czy on nadal chce tylko naszej przyjazni....chyba tak ... moze powinnam poczekac...zobaczyc , co przyniesie jutro ...